foto relacja

Tokarnia w 5 rocznicę powstania Monterka 58 8.05.2011
Trasa: Karlików - Tokarnia - Wola Piotrowa
Liczebność grupy: 44 osoby

Wyruszamy wyjątkowo o 6.30 z Rzeszowa, dziś luzacki wyjazd głównie poświęcony na wspólnym spotkaniu które zaplanowane jest na bazie SKPB w Wisłoczku miejcu z dala od tłumów. Na początek msza św w Starej Wsi i udajemy sie do Karlikowa skąd ruszamy na Tokarnię 778m szczyt w paśmie Bukowicy. Przejście łatwe i przyjemne z widokami na Bieszczady i Pasmo Graniczne. Najbardziej zaskakujące jest to że na szczycie podejmowane są próby uprawy co jest ciekawostką ponieważ jest tu przewyższenie około 250 m. Powoli trochę błotem schodzimy do Woli Piotrowej i dalej udajemy się do Wisłoczka. Nasze uroczyste spotkanie rozpoczynamy od tortu, następnie już w grupach przy ognisku spędzamy kilka godzin. Tu pragnę podziękować wszystkim za pamięć i bardzo miłe upominki w dowód uznania za prowadzenie Grupy. A terez kilka ciekawostek z tych 5 lat jakie wspólnie przeżyliśmy w górach.

Pięć lat WGMG Monterek 58
Tak, tak to mija już pięć lat, kiedy po raz pierwszy ruszyliśmy grupą w góry, po kilku wyjazdach wydziałowych do Polańczyka i Zakopanego gdzie poznawaliśmy się i docieraliśmy swoje upodobania. Wczesną wiosną 2006 roku pierwszy raz wyruszyliśmy w Bieszczady - już jako Grupa zorganizowana, mająca swój program wyjazdów na cały rok, jak również ogólny zarys regulaminu - zasady, na jakich to będzie się odbywało. Początkowy człon Grupy stanowiło nas 12 zapaleńców z rodzinami, ale po kilku wyjazdach zaczęli do nas dołączać inni.
Trochę statystyk:
ˇ w sumie przez Grupę przewinęło się ponad 160 osób w zależności od wolnego czasu bądź też trasy.
ˇ W czasie tych pięciu lat odbyło się 45 wyjazdów jednodniowych po polskich i słowackich górach, 5 wyjazdów kilku dniowych w polskie, słowackie i ukraińskie góry oraz 8 wyjazdów wydziałowych również powiązanych z górami.
ˇ Przeszliśmy po górach około 1500 km, średnio trasa liczy około 20 km. Do tego trzeba doliczyć udział członków Grupy w innych wyjazdach np. Rajd Górski- Festyn Rodzin Solidarności, Rajd HDK.
ˇ Największa ilość uczestników na jednym wyjeździe to 53 osoby.
ˇ Największym osiągnięciem jest wejście na Rysy, Sławkowski Szczyt, pętla Chochołowska czyli Wołowiec - Jarząbczy Wierch, pętla Kasprowy - Czerwone Wierchy to w Tatrach a w Beskidach zaliczenie kilku szczytów z Korony Polski (Tarnica, Radziejowa, Lackowa, Wysoka, Mogielica, Skrzyczne, Babia Góra, Turbacz, Łysica) czy Korony Słowacji (Velka Raca, Velky Krivan, Dumbier, Mincol, Smrekovica).
ˇ Kilku z nas należy do PTTK, zbieramy punkty i oczywiście odznaki, czternaście osób prowadzi książeczki GOT i prawie wszyscy jesteśmy na poziomie złotej odznaki GOT.
To tyle statystyk. Powstanie Grupy było spełnieniem marzeń dla jednych, dla innych wspomnieniem lat młodości, kiedy wędrowali po górach. Zarówno to, jak i przede wszystkim wielka pasja i miłość do gór sprawiło że bardzo szybko Grupa zaczęła się rozrastać. Został stworzony przez uczestników swoisty i niepowtarzalny klimat, który jest magnesem dla innych. Przedział wiekowy jest dość duży najstarszy uczestnik jest emerytem, najmłodszy ma 10 lat, jednak nie odczuwa się tej różnicy pokoleń i to jest najważniejsze. Wiele czasu spędzamy nie tylko na wędrowaniu ale na samych dojazdach i powrotach w zależności od trasy dojazd liczy od 350 km do nawet 520 km w ciągu jednego dnia, więc ten czas też poświęcamy na poznawanie siebie nawzajem. Te wszystkie wyjazdy dostarczyły nam wiele radości, wiele niepowtarzalnych widoków, poznajemy nie tylko góry ale i tereny położone w ich rejonie to są cerkwie, kościoły, cmentarze z I wojny światowej, czy kapliczki. Trudno wymienić najciekawsze chwile i sytuacje bo jest ich wiele, więc może parę przykładów. Najszybszym w grupie jest Imadełko, aby trochę zwalniał Mocherek doszedł do wniosku: trzeba go pętać. I tak się stało. W Szczawnicy na parkingu został spętany, wzbudziło to wielkie zainteresowanie wśród turystów, były nawet brawa. Inną taką historią było liczenie na Rusinowej Polanie. Są problemy z liczeniem grupy na Rusinowej Polanie, brakuje jednej osoby, wreszcie wyjaśnia się i Bociek stwierdza: lepiej szukać tego kogo nie ma jak zostawić tego kto jest. Dopiero lista pozwoliła wykryć brakującego, a przećwiczono chyba wszystkie możliwe sposoby liczenia. Najbardziej takimi wyjazdami które na długo zostaną w pamięci, których nie jest możliwe powtórzenie były na: Beskid Żywiecki, Tatry Niżne, Beskid Śląski, Tatry to wyjazdy kilku dniowe a z jednodniowych to: przejścia Konieczna - Radocyna, Smrekovica, Połonina Wetlińska, Może więc także parę słów o tych wyjazdach. Beskid Żywiecki nasz pierwszy 5 - dniowy wyjazd w cudowne miejsce na Hali Boracza u pani Ewy. Zrobiliśmy parę tras ponad 20 km w mokrym śniegu, wracaliśmy wieczorami na obiadokolację przemoknięci, ubłoceni bo w niższych partiach były roztopy. Jednak atmosfera była niesamowita, jak i przeżycia. Co do Tatr Niżnych - ten wyjazd przeszedł do historii Grupy, jako najbardziej pouczający i pokazujący, co góry potrafią. W kilku zdobyliśmy Dumbier najwyższy szczyt i na początku zejścia raptownie załamała się pogoda z prawie 30 st. zrobiło się około 8 stopni, rozpętała się 40 minutowa burza z gradobiciem i wyładowaniami. Udało się nam to przetrwać bez uszczerbku na zdrowiu, jednak mogliśmy doświadczyć, jak małym jest człowiek wobec natury. To jak na razie pierwszy i miejmy nadzieję, że ostatni wyjazd gdzie tak doświadcza się siłę natury. Podobnie było na Połoninie Wetlińskiej tyle, że burza trwała dużo krócej i nie byliśmy na skałach jak na Dumbirze. Tatry - tu w pamięci zostanie przejście pętli Chochołowskiej na Wołowiec i dalej na Jarząbczy Wierch i zejście przez tzw. Krowi Żleb, po całym dniu wędrówki na koniec zostały słynne schody w Krowim Żlebie mające niejednokrotnie ponad pół metra wysokości. Dały w kość jak nie jedna trasa. Innym takim wydarzeniem na szlaku było przejście z Koniecznej do Radocyny szlakiem granicznym, gdzieś w połowie szlaku trafiamy na myśliwych którzy zabraniają nam dalszej wędrówki ponieważ mają polowanie i gdyby nie stanowczość i znajomość przepisów z naszej strony pewno musielibyśmy zawrócić. Jak się okazało panowie zrobili sobie strzelanie na pasie granicznym nie licząc się z niczym, około godziny szliśmy wśród strzałów jednak bezpiecznie bo zaczęto strzelanie od pasa granicznego a nie na pas graniczny. Zeszłoroczny wyjazd na Smrekovicę w Sarriskiej Vrchovinie do końca był pod znakiem zapytania jechaliśmy aż za Proszowem już pod samymi górami deszcz przerodził się w śnieg. Był to najliczniejszy wyjazd i przez całą drogę nikt nawet słowem nie wspomniał że nie pójdziemy a prócz wejścia na Smrekovicę było przejście do jaskini Zla Diera gdzie zostaliśmy przyjęci przez szefa Preszowskiego Rejonu Turystycznego bardzo gorąco, nie wspominając o herbatce z rumem. Były też wyjazdy obfitujące w wydarzenia bardzo tragiczne na dojazdach głównie spowodowane powodziami. Takim pierwszym wyjazdem był czerwiec 2006 kiedy ruszyliśmy w rejon Folusza, już na dojeździe były problemy z zalanymi drogami, a po dotarciu na miejsce nie było możliwości wejścia na Magurę Wątkowską ponieważ drogami leśnymi płynęły potoki. Drugim takim wyjazdem był wyjazd w tym roku w czerwcu w Tatry gdy w Trzcinicy za Jasłem zostaliśmy odcięci przez rzekę Ropę i kilka godzin patrzyliśmy na tragedię jaka tam się rozgrywała. Od strony bezpieczeństwa mieliśmy tylko jeden przypadek kontuzji kostki kolegi, gdzie musieliśmy skorzystać ze śmigłowca Słowackiej Horskiej Zachrannej Sluzby, kilka razy były bolące kolana ale to niestety dolegliwość dość częsta przy chodzeniu po górach i kończyło się na założeniu opaski. Są to tylko niektóre wydarzenia trudno pisać o wszystkim bo przez te pięć lat było ich bardzo wiele. W przyszłym roku prawdopodobnie w maju gdy już pogoda będzie w miarę ładna będzie organizowany wyjazd rocznicowy, poświęcony w głównej mierze na wspomnienie tego co przeszliśmy razem powiązane to będzie z małym przyjęciem. Z tej okazji zamawiamy okolicznościowe breloki i smycze dla chętnych jak i wznawiamy zakup koszulek Grupowych. Może jeszcze pasę słów o samych osobach które stworzyły Grupę. Założycielem i prowadzącym Grupę, jako Ojciec Grupy jest Władek pseudo Bociek czyli piszący ten artykuł. Po wielu namowach kolegów, którzy wyczuli u mnie zacięcie górskie postanowiłem poświęcić się tej pasji tym bardziej, że od dziecka ciągło mnie w góry. Drugą osobą jest Janusz czyli Mocherek który jest Ojcem Chrzestnym, wspomaga mnie w zapisach na wyjazdy, jest również całkowicie pochłonięty pracą na rzecz Grupy. Następnym jest Kazik który również mnie wspomaga, podsuwa pomysły, razem w trójkę rozwiązujemy najważniejsze sprawy. Dalej mamy Darka który również wspomaga Grupę zwłaszcza na trasach, Marcin który przejął zbieranie fotek i wydawanie płytek z pamiątkowymi wydrukami dla uczestników danych wyjazdów a pozostali to: Staszek czyli Halik najstarszy w Grupie, Janusz nasz Szef, Andrzej czyli Długi, Andrzej, Maniek, Janek, Rysiek czyli Mocher, Marek Imadełko, Rysiek, Maciek, Romek czyli Gitara, Jurek. To jest człon osób Monterka 58 do tego dochodzi wiele osób innych z zakładu i nie tylko, dużą grupę stanowi Dział Zakupów którzy przyłączyli do nas jak również Informatycy. Mamy nadzieję, że to pierwsza rocznica i doczekamy się następnych, ważne aby wiązały się z nami młodzi którzy wnoszą wiele świeżości i nowych pomysłów. Zapraszamy każdego kto lubi góry i chce w sposób zorganizowany z nami jeździć. Można o nas poczytać na naszej stronie www.monterek58.rzeszow.pl, są tam opisane nasz przeżycia i doświadczenia w górach. Dla tych którzy chcą wiedzieć na jakich zasadach funkcjonujemy zapraszamy do naszego Regulaminu. A na koniec wszystkim którzy poczuwają się Monterkami życzę następnych rocznic, jak najwięcej wspaniałych wrażeń w górach, wiele niesamowitych chwil razem spędzonych. Wnęk Władysław vel Bociek

Godne uwagi: Widok z Tokarni
Trudności: szlak łatwy, latem napewno trudno iść bo bardzo zarośnięty

STRONA GŁÓWNA

Wszystkie zdjęcia są naszą własnością, kopiowanie dozwolone,
publikowanie bez naszej zgody zabronione.