foto relacja
Lackowa 8.10.2012
Trasa: Przełęcz Użocka - Starostyna - Ruski Put - Libuchora
Ilość osób: 28
Długo planowany wyjazd wreszcie dochodzi do skótku. Rozpoczynamy go z piątku na sobotę o 1.00 i kierujemy się
do Krościenka. Po drodze okazuje się że kierowca ma ważny paszport tylko kilka dni, jest obawa że nie wjedziemy.
Szybko ściągamy drugiego kierowcę, jednak na granicy decyzja Boćka jest jedziemy. Odprawa mija nawet szybko i
oczywiście zgodnie z tradycją wschodniej granicy. Po przekroczeniu granicy zaczyna sie sielanka drogowa, bo tych
dróg nie ma. Dojazd na Przełęcz Użocką zajmuje nam prawie cztery godziny. Ruszamy spod pomnika Strzelców Siczowych
żółtym szlakiem. Jak się okazuje szlak jest wzorcowo znaczony. Pierwszy odcinek prowadzi lasem wąską graniówką, zbyt nie
uczęszczaną, w miarę szybko mijamy zalesioną Perejbę i Błyśnię z której jest krótki odcinek zejścia dość ostry. Chwila postoju na pastwiskach nad Karpackim,
u góry troche mgły jednak widać Starostynę. Jednak ruszając z postoju mgła osiada całkowicie, powoli podchodzimy pod Kińczyk Hnilski, niestety mgła trzyma widoki dla siebie.
Dłuższy postój robimy ma Drohobyckim Kamieniu. Według prognoz po południu ma sie wypogodzić. Po posiłku ruszamy
na Starostynę, wchodząc jest bardzo gęsta mgła, nie zatrzymyjemy się tylko schodzimy na Przełęcz Chresty. I tu zaczyna sie gra mgły,
powoli od ziemi zaczyna sie podrywać i odsłaniać nam trochę widoków. Po wejściu na Rozsypaniec mgła ustępuje, mamy upragnione widoki.
Dłuższy postój na fotki i ruszamy dalej bo przed nami jeszcze Żurówka i Listkowania a potem zejście do Libuhory.
Trasa mija dość szybko, a w rejonie Listkowani powoli odsłonił się wreszcie Pikuj. Na Przełęczy Ruski Put dłuższy odpoczynek
zwłaszcza dla widoków które musimy powoli zostawić. Schodzimy do Libuhory inną drogą niż dwa lata temu. Cóż dochodzimy do Libuhory
która żyje swoim życiem niezmiennym od wieków i jakby nieliczne satelity, ma się uczucie bycia w innym świecie.
Przed nami 140 km dojazdu do granicy, zajmuje nam to równe 4 godziny. My narzekamy na nasze drogi, ale tutaj jest tragedia.
Tradycyjnie zakupy zwłaszcza krówek i znów bardzo szybka odprawa graniczna tylko 50 min jak zwykle tradycyjnie haha.
Wyjazd obfitawał w wiele wrażeń dla większości było to pierwsze spotkanie z Ukrainą, a same Bieszczady Ukraińskie to poezja chodzenia po górach.
A pomyśleć przez wieki były nasze.
Godne uwagi: odcinek od Kińczyka Hnilskiego po Ruski Put
Trudności: duża długość, poza tym szlak znaczony wzorowo
STRONA GŁÓWNA
Wszystkie zdjęcia są naszą własnością, kopiowanie dozwolone,
publikowanie bez naszej zgody zabronione.