foto relacja

Dumbier 9.06.2007
Trasa: grupa pierwsza: Certovica - Dumbier - Wyżna Boca
grupa druga: Kąpielisko Tatralandia i Liptowski Jan, Demanowska Jaskinia Swobody
Liczebność grup 21 osób
Trzeci dzień pobytu na Słowacji rozpoczynamy od śniadania jak zwykle o 7.oo
Dziś górali jest niewielu ale i tasa jest bardzo długa, ponieważ aby nie
gonić busa dla pięciu osób pierwotna trasa z zejściem z Dumbiera jest
zmieniona. Również dla drugiej grupy jest sporo atrakcji i one również
przeważyły o zmianie grup. Wyruszamy więc Ryśka samochodem do Certovicy,
skąd będziemy długo i mozolnie piąć się na Dumbier. Zgodnie z przypuszczeniami
najstromsze podejście na całej trasie jest na samym początku, wzdłuż trasy
narciarskiej do lasu. Las mijamy szybko i rozpoczyna się kosówka naprzemian
z otwartą przestrzenią. Pogoda jest staszliwa czyli upał i brak wiatru.
Wchodzimy równacześnie z dużą grupą Wadowicką więc na postojach można
chwilę porozmawiać. Trasa widokowo wspaniała, trudno znaleść lepszą.
Idąc rozkoszując się widokami i długimi stokami dochodzimy do Chaty
gen. Stefanika. Dłuższy postój na posiłek, zostawiamy Janusza ponieważ
jest to jego trzeci dzień i mógłby mieć problemy na zejściu. W górze
wisi już burza, udaje się nam w 55 min dotrzeć na Dumbier 2043 mnpm czyli
najwyższy szczyt Tatr Niżnych. Szybkich kilka fotek i biegiem w dół,
szybko mijamy Krupove Sedlo i po około 300 m dostajemy potężną dawkę
gradu, który prawie pada 40 minut. Jedynie Imadełko nie był przygotowany
na taką okoliczność i zebrał tęgie baty. Dość sporą grupą schodzimy do
Chaty jednak warunki są tragiczne dla tych którzy przeżywają coś takiego
na tej wysokości. Całe szczęście, że nie ma piorunów jedynie sporadyczne
i dość daleko. Trudno wyobrazić sobie co przeszli ci którzy wchodzili jak
zaczynało już tłuc gradem i w dodatku tylko w slipach. Powoli docieramy do
Chaty Imadełko dostaje z zimna dreszczy. Jednak ciepło w Chacie i 50 g
robi swoje i stawia go na nogi. Aby jak najszybciej zejść Bociek postanawia
zmienić zejście na łatwiejsze bez podejść i w czwórkę ruszamy nie do
Certovicy tylko do Vyżnej Bocy to jest około 4 km wcześniej gdzie stoi
samochód. Natomiast Rysiek rusza szlakiem tak jak wchodziliśmy. Spotykamy się
na placu drzewnym w Vyżnej Bocy równo i ruszamy do Liptovskiego Jana.
Druga grupa po śniadaniu wyrusza do Demanowskiej Jaskini Swobody, wszyscy
którzy weszli są zauroczeni widokami co może matka natura zrobić. Padają
stwierdzenia, że ładniejsza jak Lodowa. Owszem ale jaskinie mają to do
siebie, że w każdej jest szczególny wygląd którego w innej trudno
doszukać. Następnie uają się do Tatralandii tu czeka ich spory zawód, ceny
wprawdzie Bociek ostrzegał jednak najlepiej przekonać się na własnej
skórze. Z szesnastu osób zostaje tylko trzy, pozostali wracają do Liptovskiego
Jana i tutaj okupują basen termalny kryty przy hotelu Maj.
Wszyscy spotykamy się na obiedzie o 19.oo po takim dniu jest moc wrażeń
którymi każdy chce się podzielić. Jest okazja ponieważ po 20.oo spotykamy
się przy ognisku. Wykorzystujemy ten momet po naradzie w Grupie, postanawiamy
przyjąć w nasze szeregi Janusza, który prawie od roku jest z nami. To co go
kosztowało aby przez trzy dni dotrzymać nam kroku jest godne podziwu.
Jednak tak jak nas jego też góry ujęły za serce i wszystkie siły wkłada aby
przejść mimo zmęczenia i bólu. Janusz BRAWO.
Właścicielka hotelu Poludnica pani Ania częstuje nas
czymś co zbytnio nie wiemy co to jest ale smakuje. Jest okazja porozmawiać
z panią Anią na temat życia i zwyczajów w Liptovie, porównać do naszych.
Czas szybko mija i po 23.oo sprzątamy i zmykamy do łóżek. Tak mija trzeci i
najciekawszy w przeżycia dzień.

Godne uwagi: Cały szlak z Certovicy na Dumbier

Trudności: brak

STRONA GŁÓWNA

Wszystkie zdjęcia są naszą własnością, kopiowanie dozwolone,
publikowanie bez naszej zgody zabronione.