Tatry dla wszystkich
Drugi dzień naszego wyjazdu poswięcamy na Słowackie Tatry i oczywiscie na termalne kąpielisko we Vrbovie dla tych którzy lubia kąpiele. W Starym Smokowcu dzielimy się na dwie grupy w zależności od swoich możliwości i ruszamy z przewodnikami Andrzejem i Ludwiką. Pierwsza grupa ma za cel dziś Sławkowski Szczyt 2452 mnpm czyli dominator nad Smokowcem. Druga grupa udaję się na Hrebeniok i dalej na Skalnate Pleso z zejściem do Tatrzańskiej Łomnicy. Pogoda jest wymarzona nie za gorąco nie za zimno a do tego jeszcze lekki wiatr dla ochłody. Plan był aby wjechać na Hrebeniok ale niestety kolejki olbrzymie i nie bylo sensu stać tym bardziej że do rozwidlenia szlaków z Hrebenioka jest ponad 20 min. Więc robimy pełną trasę z prawie 1500 m podejścem. Pierwszy odcinek prowadzi przez wyłamane lasy to po wichurach z 19.11.2004 r następnie lekko lasem i jesteśmy juz na połączeniu szlaków z magistrala czyli czerwony szlak. Przed nami jeszcze trochę podejść w lesie i wchodzimy w kosówkę, tu zaczynają się pierwsze widoki na południe. Powoli dochodzimy do wysokości około 1550 mnpm i zatrzymujemy się na tarasie widokowym. Chmury jeszcze są wysoko więc Łomnica 2634 mnpm wygląda imponująco jak i Dolina Staroleśna. Przed nami juz coraz bardziej stromsze podejście i powoli opuiszczamy kosówkę zostają tylko skały. Widoki mamy cały czas imponujące ponieważ chmury tańczą nad Tatrami i to robi ogromne wrażenie. Tak dochodzimy na Królewski Nos 2273 mnpm tu chwila odpoczynku i przed nami juz tylko wejście na Sławkowski. Samo wejście nie posiada ekspozycji tak że wejście jest w miarę proste a męczące jedynie różnicą wysokości. Po sesji zdjęciowej powoli zbieramy się do powrotu. Niestety pod Królewskim Nosem jedemu z kolegów usuwa się kamień spod nogi i kończy to sie kontuzją kostki, na szczęście nie jest to poważny uraz ale nie ma możliwości mimo jego zawziętości aby schodził o własnych siłach. Wobec tego zostaje uruchomione działanie pozwalające go przetransportować śmigłowcem do szpitala. Na tym jak i na każdym wyjeździe mamy zapewnione ubezpieczenie na każdą okoliczność. Więc po raz pierwszy zostaje uruchomione powiadamianie Horskiej Zahradnej Sluzby jak i naszego ubezpieczyciela o podjęciu akcji. Jest trochę problemów z dogadaniem sie zwłaszcza z ubezpieczeniem kto całośc akcji prowadzi, ale po kilku telefonach śmigłowiec HZS Augusta-109 zawisa nad nami i kolega zostaje wciągnięty na pokład i odtransportowany do szpitala w Popradzie. Pozosta;i spokojnie schodzą i ruszamy na szpital odebrać kolegę. Tu muszą paść gorzkie słowa krytyki na temat przyjęcia szpitala mimo polisy i telefonów do ubezpieczyciela szpital nic nie robi a mało woła pieniędzy za nic. Po prawie 1,5 godz kłótniach udaje się wyjechać po drugą grupę do Tatrzańskiej Łomnicy i wracamy do Białego Dunajca prawie o 22.00. Był to pierwszy nasz taki przypadek ale pokazał że znajomość przepisów jak i pełne zabezpieczenie wyjścia postutkowało a nie było komplikacji natury prawnej. Napewno jeszcze jeden wniosek, momo znikomych informacji jakie dawaliśmy była pełna mobilizacja wszystkich i każdy przeżywał to co się satło to ważne przy takiej grupie że potrafimy się szanować. Dla mnie to duża lekcja którą sądzę zdałem ale wiele rzeczy już jest w trakcie zmian aby jeszcze sprawniej działać. Wieczór kończymy tradycyjnie Biesiadą Monterską któa trochę sie przesunęła w czasie jednak zakończyła się późno po godzinie 3.00 śpiewami.
Godne uwagi: Sławkowski Szczyt, Zamkovskiego Chata, Skalnate Pleso