Słowacja zimą
Jak zwykle ruszamy po 5.00 z Rzeszowa tym razem kierujemy się na Barwinek i dalej na Preszów. Niestety pogoda fatalna cały czas pada deszcz i nie zanosi się na poprawę, w Miejscu Piastowym zabieramy Anetę z Krzyśkiem którzy po raz pierwszy dołączają do nas. Mijając Preszów kierujemy się w stronę Lewoczy dopiero w okolicy miejscowości Fricovce jest szansa na to że zamiast deszczu w górach będzie śnieg. I to sie sprawdza im Bliżej priesmyku Branisko tym więcej śniegu widać na górach. Wysiadamy i mamy trochę lepsze humory bo chodzenie w deszcz i to przy niskiej temperaturze do przyjemności nie należy, ruszamy początkowo niebieskim szlakiem jednakszybko go zostawiamy i idziemy na Smrekowicę 1200 m najwyższy szczyt Sarisskiej Vrchoviny bez szlaku, tu można sobie pozwolić na coś takiego ponieważ są dość dobre drogi przez Bucie ok. 1070 m tym bardziej że cały szczt jest odsłonięty ale niestety widoków nie ma ze względu na padający śnieg jedynie czasem odsłaniaja sie miejscowości połozone u podnóża. Tak dochodzimy do sedla Smrekovica po drodze zostawiając pamiątke po sobie w postaci olbrzymiego bałwana. Chwila postoju na posiłek i dalej bez szlaku juz na szczyt udaje sie idealnie trafić mimo zasypania na ścieżkę która nas wprowadza na szczyt. Szkoda że jest taka pogoda bo widoki ze szczytu muszą byc wspaniałe miedzy innymi na Tatry. Dalej juz żółtym szlakiem idziemy na Krawcovą i już wiadomo że całości trasy nie uda sie zrealizowac tzn. nie da rady w tych warunkach przejść przez Lacnovski Kanon wielka szkoda ale będzie okazja kiedyś tu wrócić. Dochodzimy dio Kravcovej 1036 m tu jest trochę problemów ze szlakiem ponieważ mapy mówią co innego a szlak idzie inaczej jednak udaje się połapać w tym na początku i nie tracimy czasu na błądzenie. Tak dochodzimy do Lacnovskego sedla przepiękna przełęcz i bardzo długa schodząca nad miejscowość Lacnov. Sama miejscowość jest bardzo ciekawa ze względu na stare a nawet bardzo stare budownictwo, szlak prowadzi ścianą dość wysoką na wsią. Schodzimy do parkingu przy jaskini Zla Diera i ruszamy na jaskinię jest już dość późno jednak jesteśmy umówieni i trudno kogoś odwoływać, z parkingu jest dobre 15 min drogi do jaskini położonej głęboko w lesie. Tu niespodzianka jesteśmy chyba po raz pierwszy bardzo gorąco przyjęci przez samego dyr. Rejonu Preszowskiego zostajemy poczęstowani herbatką i w dwóch grupach ruszamy do jaskini. Jest to inna jaskinia jak te które się spotyka trzeba iść w kasku i z własnym swiatłem lub kagankiem. Ale to ma swój urok sama jaskinia jest częściowo zasypana i została tylko górna jej część a chodzienie po niej a właściwie czołganie dostarcza niezłych emocji. Niestety powstaje duże opóźnienie ponieważ grupy wchodzą po sobie. Do autokaru wracamy juz gdy jest ciemno o kilku latarkach. ruszamy do rzeszowa i szukamy miejsca gdzie można się zatrzymać ponieważ zostały przygotowane wcześniej porcje dla każdego dopiero udaje się znaleść miejsce przed granicą. Niestety na Słowacji nie ma tak jak u nas na stacjach benzynowych miejsce i swoboda dla turysty. Wracamy bardzo póżno ale wrażeń moc mimo że rano zapowiadała się przysłowiowa kicha.
Godne uwagi: priesmyk branisko, smrekovica,kravcova, zla diera,lacnov