foto relacja 1.05.2006 Wielki Krywań
Trasa: Chata Vratna - Wielki Krywań - Chata Vratna.
Liczebność grupy: 13 osób w dwóch grupach, jedna pieszo, druga z
pomocą kolejki.
O godz 7.00 śniadanie i zaraz po nim ruszamy na przejście graniczne
w Zwardoniu. Na przejściu okazuje się, że jeden kolega nie ma
żadnych dokumentów. Zostawiamy go i udajemy się do Vratnej w
Małej Fatrze. Po drodze łapiemy "1000 Sk" nie wiedząc zbytnio za
co. Zatrzymujemy się w Terchanovej, zrobić kilka fotek Janosikowi.
Postój robimy na parkingu Stary Dvor i ruszamy w kierunku Vratnej.
Na miejscu okazuje się, że warunki atmosferyczne na górze są
tragiczne. Postanawiamy wszyscy wyjechać kolejką a na górze
zobaczymy co dalej. Po wyjechaniu część grupy postanawia
zakończyć trasę i zjechać spowrotem. Natomiast w szóstkę idziemy na
Wielki Krywań, mimo mgły i porywistego wiatru. Okazuje się, że
więcej jest takich jak my. Po dotarciu na szczyt szybko robimy kilka
fotek i uciekamy bo do tego wszystkiego zaczęło sypać zmarzniętym
lodem. Do górnej stacji wracamy przewiani i "zbici" lodem. Wracamy
na dół, gdzie panuje spokój i pada jedynie deszcz. Wracamy trochę
niespełnieni, bo wjechać częściowo na górę to nie to samo, co wejść.
Wracamy spowrotem na Halę Boracza. Postój jedynie na małe zakupy
i zabranie zostawionego kolegi w Milówce, gdzie miał sam dojechać
ze Zwardonia. Pod wieczór robimy ognisko. Jak się okazuje w tym
samym czasie co my inna grupa mieszkająca w Ośrodku również ma
ognisko. Wspólny początek jest trudny, jednak gdy poznajemy się
bliżej, rozpoczyna się całkiem przyjemna impreza, ze śpiewem włącznie.
Niestety następny dzień ma być bardzo trudny i szybko trzeba
kończyć. Tu pokazaliśmy się chyba z najlepszej strony, czyli
dyscypliny grupowej. Hasło "koniec imprezy"nie było zrozumiałe dla
poznanych ślązaków do końca naszego pobytu.
Godne uwagi: znów mgła i trudno mówić o walorach widokowych.
Trudność: na pewno pierwsze podejście zakosami do górnej stacji
kolejki, jednak widziane przez nas z góry.
